Jednym z takich miejsc jest Ośrodek dla Cudzoziemców w Grupie (9 km od Grudziądza). Powstał na mocy art. 79 ust. 1 i 2 ustawy z dnia 13 czerwca 2003 r. o udzieleniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców zapewnia i organizuje prowadzenie ośrodków, przy czym może zlecić prowadzenie ośrodków organizacjom społecznym, stowarzyszeniom lub innym osobom prawnym albo osobom fizycznym. Umowy finansowane są ze środków Skarbu Państwa pozostających w dyspozycji Szefa Urzędu do Spraw Cudzoziemców.
W ośrodku do 2022 roku było 151 miejsc kwaterunkowych, w odpowiedzi na zapotrzebowanie związane z ewakuacją obywateli i obywatelek Afganistanu stworzono dodatkowe 85 miejsc, obecnie można zakwaterować łącznie 236 osób.
Struktura narodowościowa i liczba mieszkańców są zmienne. Pod koniec maja tego roku ośrodek opiekował się 49 osobami. Największą grupę stanowili obywatele i obywatelki Rosji, najprawdopodobniej pochodzący z Czeczenii, były to 23 osoby. Obok nich mężczyźni, kobiety i dzieci m.in. z Iranu, Białorusi, Niemiec, Iraku , Azerbejdżanu, Jemenu, Kazachstanu, Armenii, Mołdawii i Ukrainy. Nieprzerwanie największą grupą narodowościową są Czeczeni, jedynie na przełomie lat 2021 i 2022 najliczniejszą grupą zamieszkującą ośrodek były rodziny ewakuowane z Afganistanu. Dane dotyczące liczby mieszkańców i ich pochodzenia aktualizowane są codziennie, sytuacja jest bardzo dynamiczna, tym bardziej, że czas pobytu w placówce jest relatywnie krótki. W 2019 roku było to średnio 83 dni, w 2020 już 54. Z każdym rokiem okres ten się skraca, obecnie UDSC podaje, że statystycznie po 27 dniach mieszkańcy opuszczają placówkę jednak jest to statystyka – w praktyce są rodziny mieszkające w ośrodku nawet 2–3 lata ( za sprawą odwoływania się od negatywnych decyzji przedłużają swój pobyt). Są też osoby, które są w ośrodku np.1 dzień, opuszczając go samodzielnie zaraz po przybyciu.
Dlaczego tak się dzieje, że mimo zapewnionej podstawowej opieki, wyżywienia, zakwaterowania, pomocy prawnej i nauki języka polskiego (o czym w dalszej części artykułu) migranci i migrantki coraz szybciej szukają dla siebie alternatywy i opuszczają ośrodek? Odpowiedzią na to pytanie mogą być niepokojąco niskie kwoty przeznaczane na zapewnienie potrzeb. Stawka żywieniowa na osobę wynosi 11 zł na dzień dla osoby dorosłej. Dzieci nie otrzymują gotowych posiłków, ich rodzice dostają ekwiwalent w wysokości 11 zł na dzień i muszą zapewnić za to dzieciom pełne wyżywienie. Grupa znajduje się w dość odległym miejscu od większego ośrodka miejskiego, gdzie można zakupić taniej produkty, choćby w dyskoncie. Do dyspozycji jest niewielki sklep, w którym są relatywnie wysokie ceny. Czy za trzysta złotych miesięcznie można zapewnić dziecku jedzenie, które pozwala, by nie chodziło głodne spać? Oprócz wyżywienia każda osoba otrzymuje 50 zł miesięcznie (!!!) na własne wydatki. Dodatkowo 20 zł na zakup środków czystości i higieny. Zważywszy na fakt, że paczka pieluch kosztuje kilkadziesiąt złotych, paczka podpasek około dziesięciu, żel pod prysznic czy szampon, podobnie, to wygląda na to, że pomiędzy tak podstawowymi produktami trzeba dokonywać wyboru.
Trudności w codziennym zapewnieniu sobie minimum socjalnego i bytowego mogłaby pomóc pokonać możliwość podjęcia pracy, lub założenie konta, na które można dostawać dodatkowe wsparcie. Niestety, ani jedno ani drugie nie jest w praktyce możliwe. Teoretycznie osoby te mają Tymczasowe Zaświadczenie Cudzoziemca, które jest wydawane przez SG od razu na granicy, mogą więc założyć konto w banku od razu, ale dokument ten nie jest respektowany ani przez banki ani przez inne placówki. Nawet odebranie listu poleconego na poczcie jest wyzwaniem. Przy rozpoczęciu procedury przyznania ochrony międzynarodowej paszporty są odbierane i dołączane do dokumentacji. Co za tym idzie wszystkie czynności w bankach, firmach czy urzędach są utrudnione. Na udzielenie pozwolenia na pracę jest czas formalny 6 miesięcy, nawet jeśli decyzja o przyznaniu lub odmowie ochrony międzynarodowej nie zostanie wydana, po tym czasie zgoda na pracę jest wydawana warunkowo, do czasu zakończenia procedury. Osoby zamieszkujące ośrodek przez pół roku skazane są na wegetację, przy stawce żywieniowej około 300 zł miesięcznie i 70 zł na pozostałe wydatki. Sytuacji raczej nie polepszy fakt, że na początku pobytu otrzymują jednorazowo bon o wartości 140 zł na zakup odzieży i obuwia. Kwota starcza zapewne na zakup kilku par skarpet i bielizny.
Powyższe dane jasno wskazują na potrzebę wsparcia osób z doświadczeniem uchodźczym przez organizacje pomocowe oraz osoby prywatne organizujące często zbiórki rzeczowe i pieniężne. Nie dziwią liczne prośby o rzeczy podstawowej potrzeby, typu proszek do prania, kurtka na zimę czy buty dla dziecka. Z ośrodkiem regularnie współpracuje kilka podmiotów. Jak wylicza UdSC na stałe Fundacja Emic z Torunia pomaga w zakresie organizacji pomocy prawnej (2 razy w miesiącu), prowadzenia zajęć aktywizacyjnych (obecnie w odstępie dwutygodniowym odbywają się warsztaty dla kobiet z rękodzieła). Fundacja udziela również pomocy rzeczowej m.in. dystrybuuje środki higieny osobistej oraz bony towarowe. Ogromnym wsparciem jest pomoc w znalezieniu pracy i mieszkania po otrzymaniu decyzji o przyznaniu ochrony międzynarodowej w Polsce, co wspomniana Fundacja robi regularnie i ma w tym zakresie duże sukcesy.
Na liście podmiotów wspierających okazjonalnie pojawia się też Fundacja Dajmy Dzieciom Siłę, która realizuje zadania w ramach programu „Chronimy dzieci, w tym dzieci bez opieki, ubiegające się o udzielenie azylu, przed przemocą”. Centrum Pomocy Prawnej im. Haliny Nieć wspiera w zakresie pomocy prawnej. Podobny zakres zadań realizuje Fundacja Instytutu Na Rzecz Państwa Prawa.
Nieocenione jest wsparcie ze strony osób prywatnych. Szczególny udział w tym aspekcie mają mieszkanki i mieszkańcy gminy Dragacz. Niejednokrotnie od razu po przybyciu do ośrodka większej grupy uchodźców skrzykują osoby chętne do pomocy. Często wolontariusze nawiązują z mieszkańcami ośrodka długoletnie relacje i uczestniczą w ich życiu po jego opuszczeniu. Przykładem są panie Grażyna, Genowefa i Małgorzata, które od początku przychodzą na warsztaty i inne spotkania organizowane przez Fundację Emic, by spędzić czas z sąsiadkami. Relacje wspominanych pań są wzruszające i bardzo budujące. Bywają zastępczymi babciami na wydarzeniach w przedszkolu z okazji Dnia Babci i Dziadka, dzięki czemu dzieci z rodzin uchodźczych nie czują się osamotnione, gdy prawdziwi dziadkowie są tysiące kilometrów od nich. Zdarza się też wspólne gotowanie i nauka przyrządzania potraw lokalnych. Zarówno mieszkanki ośrodka, jak i lokalne gospodynie częstują się przygotowanymi posiłkami i wymieniają przepisami. W czasie pobytu w placówce w Grupie migranci mogę liczyć na zaproszenia na rodzinne obiady w polskich domach, a po opuszczeniu ośrodka odwdzięczają się zaproszeniem do swoich nowych domów często znajdujących się zarówno w odległych miastach w Polsce, jak i w krajach takich jak Belgia czy Francja. Gdyby nie częsta bariera językowa, zapewne relacje byłyby jeszcze bardziej intensywne. Dowiadujemy się, że po pewnym czasie powstaje konflikt interesów, bo panie z Polski chciałby szlifować języki obce i w nich się komunikować z migrantkami, a z kolei te upierają się przy rozmowach po polsku, żeby polepszać swoje umiejętności.
Dzieci rodzin z ośrodka bardzo szybko rozpoczynają naukę języka polskiego, która jest zapewniona w wymiarze czterech godzin tygodniowo, żeby móc podjąć naukę w szkole. Z relacji lokalnych mieszkanek wynika, że dzieci, dzięki pobytowi w szkole lub w przedszkolu i codziennemu kontaktowi z językiem polskim, bardzo szybko zaczynają sprawnie się nim posługiwać i niejednokrotnie stają się tłumaczami dla swoich rodziców. Dorośli mogą liczyć na trzy godziny tygodniowo lekcji języka w ośrodku. Zdarzają się sytuacje, że po dłuższym pobycie w ośrodku, co zdarzało się w przypadku osób z Afganistanu czy Czeczenii, ich umiejętność posługiwania się językiem polskim jest na tyle wysoka, że bez problemu mogą podjąć pracę na przykład w gastronomii i rozpocząć samodzielne życie w Polsce. Sytuacja ta jednak bardzo mocno zależy od indywidualnych uzdolnień i zaangażowania w naukę. Trudności dostarcza często fakt, że lektorka języka polskiego nie posługuje się językiem angielskim, na co osoby uchodźcze niejednokrotnie zwracały uwagę.
Byli mieszkańcy ośrodka, pytani o to jak wspominają pobyt, z reguły wypowiadają się z wdzięcznością i mówią o swoim szczęściu. Cieszą się, że najtrudniejszy dla siebie czas mogły spędzić bezpiecznie, mimo że mogłoby się wydawać, że przy tak skromnych środkach jakie mają do własnej dyspozycji i tak niewielkiej stawce żywieniowej powinni kojarzyć czas pobytu jako trudny i obarczony codziennym staraniem o podstawowe potrzeby. Świadczy to o tym, że w miejscach, z których przybywają codziennością jest często dosłownie walka o życie.
Ponad pół roku w Grupie przebywała rodzina z czwórką synów z Tadżykistanu. Mieszkali w Ukrainie, tam ułożyli sobie życie. Do Polski przyjechali po wybuchu wojny w lutym 2022 roku. Mieli prawo pobytu przez kilkanaście dni, potem musieli opuścić terytorium Polski lub złożyć wniosek o ochronę międzynarodową. Wybrali ten drugi wariant i trafili do ośrodka pod Grudziądzem. Dzieciom udało się zintegrować w szkole, szybko zrozumiały język i zaczęły same się nim posługiwać. Rodzice czas oczekiwania na zgodę na pracę wspominają jako jeden z trudniejszych w ich życiu. Środki na jedzenia jakie otrzymywali dla dzieci starczały na dwa tygodnie, chłopcy potrzebowali ubrań, przyborów szkolnych czy sprzętu sportowego. Prywatne osoby ruszyły do pomocy, udało się pozbierać używane rowery czy piłki, aby jak najbardziej przybliżyć warunki życia, do tych, które zostawili uciekając od bomb. Mama chłopców wspomina, że największą trudnością było dla niej to, że musiała odmawiać dzieciom podstawowych produktów żywnościowych. Praca dla nich znalazła się w Warszawie, żeby się tam przenieść należało znaleźć mieszkanie i pokryć ogromne koszty kaucji, prowizji i pierwszego czynszu. Jak to zrobić, kiedy jeszcze nie ma się dochodów? Tu znowu trzeba liczyć na wsparcie organizacji pomocowych i osób prywatne. Dziś rodzina żyje już samodzielnie, jest wdzięczna za pomoc i poczucie bezpieczeństwa jakie dostała.
Bardziej skomplikowaną sytuację miała rodzina irackich Kurdów, która przebywała w Grupie na przełomie 2021 i 2022 roku. Uwarunkowania kulturowe sprawiły, że spośród osób dorosłych pisać i czytać umiał tylko jeden mężczyzna. Przybył do nas z trójką synów, siostrą, szwagrem i czwórką ich dzieci. Nauka w szkole była dla nich bardzo trudna, nie mieli wcześniej kontaktu z językiem słowiańskim. „Polski i kurdyjski łączy tylko ta sama nazwa na cyfry pięć i sześć”- śmieją się wspominając swoje perypetie. Ich historia ma wiele zawirowań i niezbyt dobrych chwil dla całej rodziny. Zagrożenie deportacją do Iraku, w którym został wydany na nich wyrok śmierci przez ISiS, wielokrotne zmiany miejsc pobytu, poszukiwanie miejsca dla siebie w Europie. Po opuszczeniu ośrodka w Grupie kilka razy musieli korzystać ze wsparcia prawnego i bytowego w sytuacjach skrajnych. Dziś dołączyli do reszty swojej rodziny i próbują odnaleźć spokój, ale do bezpiecznego prawnie miejsca zapewniającego im minimum socjalne jeszcze nie dotarli. Na pytanie jak wspominają pobyt pod Grudziądzem mówią o wdzięczności dla osób, które pochyliły się nad ich losem.
Wzruszające i pełne ciepła relacje mieszkanek Grupy nie są oczywiście jedynymi, które można usłyszeć w sklepie czy na uliczkach miejscowości. Zdarzają się deklaracje zazdrości, że cudzoziemcy „mają wszystko zapewnione i nie muszą pracować”. Poinformowani, że przez pierwsze miesiące formalnie nie mają takiej możliwości, pada odpowiedź, że bez umowy też się da na jakiejś budowie. Jeszcze inni zapytani czy im sąsiedztwo ośrodka nie wadzi, odpowiadają, że nie, ale to polski budynek, polskie pieniądze i powinny służyć Polakom. Pojawiają się pomysły domu dla seniorów i seniorek czy też samotnych matek. Zapytany emerytowany wojskowy, wieloletni mieszkaniec Grupy, deklaruje ogromną niechęć do środowisk narodowych, ale budynek oddałby najchętniej „naszym” i zmusił rząd do aktywnego udziału w rozwiązywaniu światowych konfliktów na miejscu, żeby pomaganie na naszym terenie nie było potrzebne. Niechęć do polityki i tego, żeby wpływała na losy uchodźców, zarówno w ich ojczystych krajach, jak i w Polsce deklaruje wielu pytanych. Zauważają różnicę w podejściu do tematu w zależności od zmiany władzy, uznają to za niezrozumiałe i niepotrzebne.
Da się też usłyszeć historie romantyczne, w których miłość połączyła osoby z ośrodka z mieszkańcami Grupy. Słyszymy dwie takie opowieści, jedną zakończoną wspólnym zamieszkaniem i długoletnim związkiem. Drugą niestety przerwała negatywna decyzja w sprawie ochrony międzynarodowej i deportacja kobiety do kraju pochodzenia. Jej partner, uczuciowo zaangażowany mimo upływu czasu, wyciera łzy płynące po policzkach, opowiadając swoją historię i jednocześnie prosząc o pomoc w umożliwieniu powrotu ukochanej do Polski.
Bardzo optymistyczne i warte zauważenia jest to, że zarówno po stronie osób przeciwnych funkcjonowaniu ośrodka, jak i zwolenników jego działania, nikt nie pamięta żadnych przykrych, agresywnych czy też przestępczych zachowań ze strony mieszkańców i mieszkanek ośrodka, jak i wyrażanych aktów niechęci od Polaków w kierunku osób innych narodowości. Można z pewnością powiedzieć, że obecność ośrodka nie wpływa negatywnie na samopoczucie i komfort życia mieszkańców i mieszkanek.
Osoby mieszkające w Ośrodku mogą liczyć na wsparcie medyczne, psychologiczne oraz prawne. W ośrodku w Grupie opieka medyczna dla osób realizowana jest przez jednego lekarza, wymiar dyżurów powinien wynosić co najmniej 6 godzin tygodniowo na grupę 120 cudzoziemców, oraz dodatkowo 3 godziny dyżuru tygodniowo na każdą kolejną grupę 50 cudzoziemców. Ponadto opiekę medyczną na terenie ośrodka świadczy pielęgniarka, 20 godzin tygodniowo na grupę 120 cudzoziemców, oraz dodatkowo 3 godziny dyżuru tygodniowo na każdą kolejną grupę 50 cudzoziemców. W ośrodku dyżuruje dwóch psychologów przez 4 godziny tygodniowo każdy.
W Ośrodku w Grupie zatrudnione są 23 osoby, w co wlicza się również wyżej wymienionych medyków i medyczki. Jest jeden etat nauczycielski, są pracownicy i pracowniczki administracji, osoby dbające o czystość budynku, wspierające edukacyjnie. Osiem etatów obsadza firma ochroniarska zapewniająca fizyczną ochronę budynku i osób w nim przebywających. Według informacji z UdSC kadra posługuje się językami, którymi najczęściej władają migranci i migrantki, czyli angielskim i rosyjskim. Mogą również korzystać z translatorów oraz z pomocy tłumaczy współpracujących z Urzędem. W sytuacjach szczególnie liczebnych grup z jednego kraju, tak jak na przykład potrzeba zakwaterowania dużej liczby osób z Afganistanu, zatrudnia się dodatkowe wsparcie w postaci mentora kulturowego, który wspiera zespół UdSC w codziennym funkcjonowaniu. Tłumaczy różnice kulturowe, uwrażliwia na nie i pomaga w formalnościach. Jest również nieoceniony w rozwiązywaniu sytuacji konfliktowych.
Jak deklaruje UdSC osoby pracujące w ośrodku w ostatnim czasie mogły skorzystać z kilkunastu szkoleń wzmacniających kompetencje niezbędne do radzenia sobie z wyzwaniami w pracy z osobami różnymi kulturowo. Szkolenia dotyczyły przeciwdziałania przemocy, ochrony prawnej dzieci, pracy z osobami doświadczającymi tortur, wykrywania chorób i identyfikacji osób ze szczególnymi potrzebami. Regularnie odbywają się również lekcje języka angielskiego i rosyjskiego.
Placówki takie jak Ośrodek dla Cudzoziemców w Grupie pełnią ważną rolę i odpowiadają na pilne potrzeby osób w kryzysie. Zapewniają bezpieczeństwo i podstawowy byt dla tych, którzy uciekają przed skrajnymi zagrożeniami. Lokalna społeczność zdaje egzamin, pomaga i wspiera przybywających. Jeśli zdarzają się deklaracje niechęci, to nie niosą za sobą przykrych incydentów. Angażuje się personel i organizacje pozarządowe. Sytuację mogłaby poprawić weryfikacja środków, jakie przeznaczane są na wyżywienie czy zasiłki dla osób cudzoziemskich. Wydają się być one drastycznie niskie i z pewnością nie pozwalają ze spokojem przetrwać do czasu rozpatrzenia wniosku o ochronę międzynarodową na terenie Polski.
Artykuł autorstwa Ady Żurawskiej.
Artykuł powstał w ramach projektu “Uchodźcy mają glos!- wzmocnienie praw migrantów i migrantek”. Projekt finansowany przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy EOG w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny.
Jednocześnie, informujemy, że Państwa zgoda może zostać cofnięta w dowolnym momencie przez wysłanie wiadomości e-mail na adres emic@emic.com.pl.
Informujemy, że nie są Państwo profilowani. Państwa dane nie będą przekazywane do państwa trzeciego lub organizacji międzynarodowej.
Administratorem podanych danych osobowych jest Fundację EMIC, ul. Jagodowa 37, 87-100 Toruń. Kontakt z nami emic@emic.com.pl. Więcej informacji o przetwarzaniu twoich danych osobowych przez nas i twoich uprawnieniach znajdziesz na stronie Polityki prywatności.
Wszystkie pola są obowiązkowe.