Przyjechałam z Odessy, miasta nad morzem, dwa lata temu, tuż po wybuchu wielkiej wojny. Najpierw do Gdyni, do przyjaciela, myślałam że będzie podobny klimat, widoki i przestrzeń. Nie mam prawa jazdy i Gdynia okazała się za duża. Kraków, Warszawa, Poznań, Toruń, przed wojną zwiedziłam dużo miast i wiedziałam gdzie szukać. Toruń jest idealny, bo nie jest za duży. I zamki mi się podobają.
Dwie córki bliźniaczki, 10-letnie, jedna z autyzmem. I pies. Szukanie dla nas mieszkania trochę trwało. Uczyłam się polskiego online, ale od razu było słychać akcent ukraiński i mieszkania nagle nie były dostępne.
Jestem wykształcona, mam 3 wyższe fakultety: psycholog, neuropsycholog oraz nauczyciel angielskiego i ukraińskiego. To przekonało właścicielkę małego mieszkania, która okazała się być bardzo wspierająca Ukraińców.
„Wyrwałam córki z ich codzienności”
Linia frontu wojennego była tuż przy Odessie. Spakowałam siebie i córki w jedną walizkę, w ciągu kilku godzin. One zostały oderwane od życia codziennego. Bez aktualnych paszportów, nie przygotowane, w nocy. Ale obserwowałam co się dzieje i wiedziałam, że już musimy uciekać. Wie Pani jakie to uczucie, spakować życie swoich dzieci i swoje w 1 walizkę?
W Odessie miałam swój gabinet, pracowałam z dziećmi z zaburzeniami oraz w procesie adopcji. Obecnie jedna córka chodzi do polskiej szkoły, dla drugiej nie ma niestety miejsc w szkołach specjalnych, jest w edukacji domowej. I to w tym momencie jest dla mnie najtrudniejsze. Zawsze byłam aktywna zawodowo, miałam swoje plany i ambicje. Teraz nie mogę pracować, póki nie znajdę miejsca dla córki.
Druga córka ma za sobą rok w polskiej szkole. Cały czas mierzymy się z integracja i adaptacją. Jest to dla niej trudne, nowe środowisko, dużo dzieci, zmiana systemu nauki z 1 nauczyciela na kilkunastu, słabo jeszcze zna polski. Wiąże się to z niskimi ocenami, co ma na nią negatywny wpływ, bo w Ukrainie uczyła się bardzo dobrze.
Plusem jest zaangażowany i wspierający wychowawca. Ale trudno jest z niektórymi dziećmi i nauczycielami, którzy nie rozumieją, że po 2 tygodniach nie mówiła po polsku. Jak to, Ty jeszcze nie znasz polskiego? Usłyszała.
„Wojna to nie moja decyzja”.
A ludzie, jak wszędzie. Zapominają, że ja nie przyjechałam do Polski bo chciałam, tylko musiałam. W Ukrainie miałam swoją wymarzoną prace, mieszkanie z widokiem na morze, przyjaciół. Wojna to nie moja decyzja, nie tego chciałam. Ale widzę tez balans – spotykam dobrych ludzi, takich co uczą się ukraińskiego, żeby lepiej nas poznać, pomagają słowem, poznają nasza kulturę.
To podstawa, aby budować swoje życie i iść dalej.
Przyszłość? Mam odpowiedź.
W Ukrainie przed wyjazdem byłam umówiona do fryzjera, miałam się zobaczyć z Yana, dzieci były zapisane do dentysty. Nic z tego się nie wydarzyło.
Nie planuje, zobaczymy co będzie, żyje tu i teraz. Najważniejsze jest bezpieczeństwo moich dzieci.
Co będzie dalej, zobaczmy.
Dziękuję, ze jesteście. Dzięki Wam mówię po polsku. Moja córka skorzystała z pakietu medycznego. Autyzm to wyzwanie, wymaga wieku lekarzy specjalistów. To nam bardzo pomogło.
Film powstał w ramach programu "Wsparcie ratujące życie oraz uwzględniające kwestie równości płci, w tym w dziedzinie zdrowia reprodukcyjnego i ochrony przed przemocą związaną z płcią dla wszystkich dotkniętych konfliktem osób w Ukrainie i w Polsce" realizowanego przez CARE International in Poland i Fundacji Emic finansowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Federalnej Niemiec.
Jednocześnie, informujemy, że Państwa zgoda może zostać cofnięta w dowolnym momencie przez wysłanie wiadomości e-mail na adres emic@emic.com.pl.
Informujemy, że nie są Państwo profilowani. Państwa dane nie będą przekazywane do państwa trzeciego lub organizacji międzynarodowej.
Administratorem podanych danych osobowych jest Fundację EMIC, ul. Jagodowa 37, 87-100 Toruń. Kontakt z nami emic@emic.com.pl. Więcej informacji o przetwarzaniu twoich danych osobowych przez nas i twoich uprawnieniach znajdziesz na stronie Polityki prywatności.
Wszystkie pola są obowiązkowe.